Operacja Pomorska 2005 |
(...) Jest 3 marzec 1945 roku. W okolicy Ustki, wzd?u? linii brzegowej Ba?tyku na zachód, na Berlin !, zmierza? III pluton zwiadu pancernego 17. Do?skiej Brygady Pancernej Gwardii ze sk?adu 1. Armii Pancernej, czyszcz?c wysuni?ty przyczó?ek obrony z ostatniej zbieraniny hitlerowskich naje?d?ców. Dzia?ania s? o tyle utrudnione, ?e nie ma konkretnej linii frontu a wróg ukryty jest w nieprzewidywalnych miejscach, co i rusz zaskakuj?cych „wyzwolicieli”. Zwiad I-ego plutonu dowodzony przez starszyn? „Papoxa” Paprockiego w czasie dochodzenia do linii brzegowej natkn?? si? na zasadzk?. Silny opór mieszanych oddzia?ów hitlerowskich ogniem zaporowym skutecznie zablokowa? dalsze posuni?cia. Panuj?ce trudne warunki atmosferyczne, zró?nicowana topografia nadmorskich wydm oraz determinacja wroga zmusi?a do zaanga?owania jedynej, sprawnej w tym okr?gu „tridcatczietwiorki” (T-34 z 1. Brygady Pancernej im. Bohaterów Westerplatte – oddzia?ów wspieraj?cych) o numerze taktycznym 217. Maszyna przy wsparciu gwardzistów bez trudu gasi?a ?oskot MG-42 i „flaków” 2cm. Do godzin wieczornych ca?kowicie oczyszczono pas nadmorski do samej miejscowo?ci Dar?ówko. Warto równie? podkre?li?, i? nieocenionej pomocy udzielili ?o?nierze 16. Ko?obrzeskiego Pu?ku Piechoty LWP, którzy celnym ogniem swego maxima unieszkodliwili kilka gniazd z podr?cznymi ?rodkami przeciwpancernymi wroga ocalaj?c ?ycie naszej maszynie... (...)
Ta fikcyjna historia mog?a towarzyszy? cz?onkom TGRH przy udanym „l?dowaniu” na VII Mi?dzynarodowym Zlocie Pojazdów Militarnych Dar?owo 2005, gdzie znowu mieli?my okazj? spotka? si? z zaprzyja?nionymi rekonstruktorami z ca?ej Polski - dzi?ki uprzejmo?ci organizatora imprezy Mariana Laskowskiego. Kilka sympatycznych zdj?? zrobili?my we wspó?pracy z „D?imim”, gdzie „Zulus” - zawzi?ty kierowca jego T-34/85 pokaza? nam, co potrafi „tridcatczietwiorka”. Ju? po kilku minutach przebywania na polu manewrowym zlotu, ka?dy z nas wygl?da? nad wyraz autentycznie. Suchy py? wywalany w powietrze z g?sienic i kó? oszala?ych maszyn nie oszcz?dza? nikogo...
Sam zlot jest wyj?tkow? imprez?, jest bowiem swoistym pomieszaniem prawdziwych rekonstruktorów, których mo?na by okre?li? najdelikatniej „my?l?cych inaczej”, indywidualnych handlarzy, firm paramilitarnych, gastronomicznych magików, sezonowych ?owców aplauzu oraz butnych i nad?tych prominentów, utalentowanych mechaników, rzeczoznawców oraz tych, co si? za takich uwa?aj? i wielu innych barwnych postaci, których nie sposób tu wymieni?. Ta mozaika wyj?tkowych indywidualno?ci, w tych kilku dniach obija si? o wspólne kufle nape?nione rzek? militarnego piwa gdzie jedyn? walk? stacza si? z trudn? i dalek? droga do namiotu. Popieramy ten zlot gdzie sw? odmienno?ci? od typowych imprez rekonstrukcyjnych. W zdrowy sposób umo?liwia uwolnienie emocji w szerszym gronie nietuzinkowych postaci. To w?a?nie tu przeci?tny „obywatel” jest zjawiskiem, czas si? zatrzymuje a s?owo administracja czy urz?d brzmi? irracjonalnie.
Tu, równie? mieli?my okazj? do spotkania z naszymi ziomkami z Ludowego Wojska Polskiego, z którymi sp?dzili?my wiele cennych i wa?nych dla nas wszystkich chwil wymieniaj?c si? do?wiadczeniem i uwagami. Oczywi?cie i tu by?y „nocne Polaków rozmowy” prowadzone przy akompaniamencie morza i skrz?cego si? na pla?y ogniska, gdzie wspomniani sojusznicy z Wa?cza rozmi?kczyli atmosfer? nie zapomnianym samogonem - ?adne tam bur?uazyjne nalewki czy piwa.
Oczywi?cie po tzw. odpoczynku, jakim by?o w tym roku Dar?owo powrócili?my znad morza… nad morze do naszej codzienno?ci, do wielu nowych wyzwa? a zarazem mo?liwo?ci, jakie staj? przed TGRH.
Do zobaczenia za rok !
|
opracowa?: M. Wierzbicki |
|